ŚMIECIO – ZDOBYCZE
Niedawno pomagaliśmy dziadkowi sprzątać mieszkanie. Często chomikuje rzeczy, przez co lokum przypomina sklep z antykami. Oprócz tego udało mu się zagracić garaż i dwie piwnice. Podzieliliśmy się w rodzinie – kto co opróżnia, śmiejąc się, że będziemy jak w tych amerykańskich programach, w których biją się o kontenery.
Razem z bratem wywalczyliśmy piwnice – po jednej dla każdego. Po otwarciu niezliczonej ilości kłódek i wyciągnięciu rozpadającej się rogówki, udało mi się wejść do środka. Pomieszczenie okazało się zawalone (jak początkowo myślałem) stertą śmieci – m.in. stare garnki, pocięte kable, trafiły się nawet stare świeczniki. Czego też mogłem się spodziewać? Z pociętych kabli pożytek żaden, a stare świeczniki to kompletnie nie moje klimaty. Zacząłem wrzucać rzeczy do worków i powoli wynosić na śmietnik. W trakcie sprzątania wpadł brat, zobaczyć, co ciekawego znalazłem. Odburknąłem – same rupiecie, na co on z krzykiem, że jestem niedoedukowany. To jest złom i mogę go sprzedać. Chyba pobiłem swój rekord na setkę, biegnąc do śmietnika. Na szczęście, worki jeszcze stały! Wyciągnąłem śmiecio-zdobycze. Okazało się, że u brata w piwnicy też było trochę złomu. Zapakowaliśmy wszystko razem, wysłaliśmy i zarobiliśmy. Dołożyliśmy do oszczędności i mamy konsolę! Teraz został tylko jeden problem – kto gra pierwszy.